Fabuła obrośnięta jest na pozór niewiele znaczącymi wątkami pobocznymi, które jednak stanowią o klimacie całości. Bez meczy quiddicha, wybuchających cukierków, upiorów hodowanych w szafie oraz pyskatych portretów przecież to nie byłoby to samo. Po raz kolejny spotykamy dobrze nam znane postacie uczniów i nauczycieli z Hogwartu, lecz pojawiają się także nowi bohaterowie. Do magicznego zwierzyńca dołącza nie tylko wspaniały hipogryf, ale i charakterny kot Hermiony, któremu pani Rowling przydzieliła znaczącą rolę w fabule. Z pewnością Krzywołap stanie się w przyszłości postacią równie eksponowaną jak choćby gajowy Hagrid - szkoda byłoby marnować tak wspaniałego kota do zaledwie jednego epizodu. Tajemniczy profesor Remus Lupin wzbudza sympatię oraz współczucie i jest znakomitą przeciwwagą dla podłego Snape'a. Nie wszystko jednak jest zabawne w szkole czarodziejów,choć Sami-Wiecie-Kto nie dybie tym razem na życie Harry'ego.(Może dlatego, że powtarzanie wciąż tego samego schematu w każdej książce serii, byłoby zbyt nużące.) Etat "naczelnego złego" otrzymuje tytułowy więzień Azkabanu, czyli Syriusz Black. Czy jednak jest on aż takim potworem, jak ogólnie się uważa?
Trzeci tom różni się od poprzednich nie tylko objętością, ale też prezentacją młodemu czytelnikowi trudniejszych problemów. Harry ma już trzynaście lat, wyrasta z dzieciństwa, nic więc dziwnego, że zaczyna patrzeć na świat nieco inaczej. Pomiędzy rzeczami jednoznacznie złymi i dobrymi pojawiła się strefa szarości. Na razie jeszcze słabo zaznaczona, lecz niemniej, widoczna. Autorka z premedytacją stawia pytania czytelnikowi: czy ci "dobrzy" zawsze i wszędzie są idealni oraz co motywuje "złych" do podejmowanych wyborów? Wraz z Harrym poznajemy także sekrety, dotyczące młodości jego ojca - Jamesa Pottera. Więcej w fabule znajdziemy mrocznych spraw, a nawet okrucieństwa (chociaż oczywiście wszystko dobrze się skończy). Finał ma w sobie coś z Hitchcockowskiej atmosfery grozy - dzieje się nocą, w ciemnościach czają się potwory i wydaje się, że już zgasł ostatni promyk nadziei.
Zwrot akcji odbywa się zupełnie nieoczekiwanie, przy czym wiele drobnych elementów nareszcie znajduje swe miejsce, jakbyśmy wraz z autorką właśnie ukończyli składanie skomplikowanych puzzli. I tym razem trójka bohaterów jakoś się wykaraskała.Można odetchnąć z ulgą, po czym zastanowić się, co było najbardziej zaskakujące: tajemnica Lupina, tożsamość szczura Parszywka, czy może ów niepozorny, lecz wielce znaczący bibelot na szyi Hermiony? A podobno tom czwarty ma być jeszcze lepszy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz